Rozwijanie nawyków – dwa lata przechytrzania siebie
Co prawda za mną już ponad rok codziennej, regularnej jogi, ale! Rozwijanie nawyków zaczęłam jeszcze wcześniej. Kiedy miałam +10 kg, uczyłam się akceptacji oraz rozumienia, czego w sobie nie zmienię i skupiania uwagi na tym, co zmienić mogę i na co mam wpływ. To są bardzo indywidualne doświadczenia. Dlatego od razu na wstępie zaznaczę, tak jak zawsze, że opisuję tylko i wyłącznie swoją drogę, która może być bodźcem do zmian u Was, która może być inspiracją, ale! Zawsze będę zachęcać do rozumienia własnych potrzeb i dostosowywania rozwiązań do własnych zasobów, możliwości, a także tego, jak wygląda Wasz dzień, tydzień, miesiąc, rok.
W tekście pojawia się wiele odnośników do informacji o nawykach, które zbierałam na instagramie. Dla ułatwienia wszystkie klikalne treści, rozrzucone po poniższym wpisie, zamieszczam w jednym miejscu:
- Przewodnik na IG – 365 dni pracy nad nawykami
- Stories – Samoakcpetacja
- Stories – Bieg 28km
- Stories – Nawyki 2020
- Stories – NAWYKI.365dni
Wpis zawiera linki afiliacyjne.
Rozwijanie nawyków
¯
Mój punkt startowy w głowie
Wcześniej niemal we wszystkim jechałam na okropnej sinusoidzie – w diecie, w aktywności fizycznej, w nastroju. Swoją 10-letnią (!) sinusoidą podzieliłam się w ubiegłym roku na chytrym instagramie, co zapisałam w tej wyróżnionej relacji: Samoakceptacja. To bardzo osobiste stories, które dotarło do wielu osób – nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. Opisałam jak:
– kształtowały się moje nawyki, kształtowało myślenie o tym, co jest dla mnie dobre, odpowiednie, zdrowe,
– przesuwał się punkt postrzegania siebie. Jak znalazłam się tu, gdzie jestem i jak idę dalej,
– wiele zależało u mnie od pracy nad sobą, która swój punkt startowy miała w głowie.
Po tym stories otrzymałam morze ciepłych słów, ale i wiele osobistych historii.
W ogóle nie poznaję dziewczyny z tamtych zdjęć, choć doskonale pamiętam, co miała w głowie w tamtych konkretnych latach. Od kilku dni przytulam w myślach tamtą dziewczynę. Chciałabym jej powiedzieć, że w przyszłości przestanę szukać zrozumienia i akceptacji w innych i stanę się dla siebie największym wsparciem.
Tym sposobem chcę pokazać, że nic co osiągnęłam i co robię teraz nie zadziało się z dnia na dzień. Nie zadziało się w oderwaniu od tego, co było. Nie wytworzyło się w próżni i z niczego. Jest efektem popełniania wielu błędów, aż znalazłam te odpowiednie na siebie sposoby. Znalazłam, rozwijam i szukam nadal, bo to nie są rozwiązania na zawsze. Człowiek i jego rzeczywistość nieustannie się zmieniają, tak więc wszystko inne także powinno rozwijać się razem z nami. Aktualizować
Mój punkt startowy w praktyce
Pierwszym nawykiem nad jakim zaczęłam pracować były codzienne spacery, codzienne wietrzenie głowy, codzienne robienie kroków. Osoba, która pracuje z domu pozbawiona jest szykowania się, wychodzenia do pracy i powrotów z niej. Miałam taki czas, że przez kilka dni potrafiłam nie wyściubiać nosa z chaty. Mąż wracając z biura ogarniał zakupy, przecież i tak miał po drodze. Na własne życzenie zamknęłam się w czterech ścianach, przez co czułam się skołowana, senna i bez polotu. Takie samopoczucie średnio wpływało na pracę, chęci, kreatywną głowę, zaangażowanie, czy efektywność.
Pod koniec 2018 roku Mąż sprawił mi bransoletkę liczącą m.in. kalorie i kroki. Doznałam wtedy szoku widząc, jak mało ruszam się w ciągu tygodnia oraz jak optymistycznie zakładałam ilość spalanych kalorii w ciągu dnia. To spowodowało, że wraz z nadejściem 2019 roku zaczęłam regularnie wyprowadzać się na spacer. To był mój nawyk kluczowy. Najważniejszy. Miał za zadanie wyrobić we mnie zwyczaj codziennego, automatycznego wychodzenia z domu. Miał być podstawą każdego dnia. Nie chciałam z niego rezygnować na rzecz innych aktywności. One mogły mi towarzyszyć, ale tylko wtedy, jeśli po pracy oraz po zrobieniu kroków miałam jeszcze czas na coś innego. Wtedy okej, mogłam wyskoczyć dodatkowo np. na rower.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Z czasem nawyk kluczowy wszedł mi na maksa w krew – wychodziłam codziennie na różnej długości spacery, niezależnie od pogody, niezależnie od tego, czy byłam w Łodzi, czy akurat na wyjeździe. Co więcej, nawyk ten zaczął kierować moim zachowaniem w innych, określonych sytuacjach. Naturalnym stało się dla mnie wybieranie spacerów zamiast przejechania kilku przystanków tramwajem, takiego planowania czasu, abym większość spraw zdążyła załatwić docierając ma miejsce piechotą, czy wybieranie schodów zamiast windy/ schodów ruchomych.
Widziałam, że częstsze wybieranie nóg jako środka lokomocji zaczęło przynosić mi korzyści. Przewietrzona, lepiej myśląca głowa i zbijanie kilogramów (najprostsza aktywność fizyczna połączona z deficytem kalorycznym), czyli lepsze samopoczucie, ale także! Lepsze planowanie czasu oraz coraz więcej chęci na inne aktywności fizyczne.
Zobacz: Organizer posiłków od druku
Wyświetl ten post na Instagramie.
Dzięki temu w tym samym roku zrealizowałam swoje marzenie: na urodziny przebiegłam tyle kilometrów, ile lat kończyłam. A było to 28 km (⬅️tu obejrzycie stories) na 28 urodziny. Choć takie marzenie chodziło za mną od jakiś 2 lat, wiecznie coś mi przeszkadzało. A to brak mobilizacji, a to brak dobrej organizacji. Tymczasem biorąc się za nawyk codziennego wietrzenia głowy zaczęłam lepiej rozumieć rozwijanie nawyków. Zauważyłam, co z tej teorii sprawdza się u mnie w praktyce, więc zaczęłam łączyć kropki i dopasowywać to do swoich zasobów i możliwości.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kolejny nawyk kluczowy
¯
W 2020 roku wkroczyła pandemia. Na początku totalnie zamknięto nas w domach i trudno było przewidzieć kolejny dzień. Zaburzyło to moją rutynę wietrzenia głowy, zabrało podstawowy, najprostszy sposób na relaks, ruch i robienie deficytu kalorycznego. Niespecjalnie umiałam odpoczywać w domu, myślałam że zwariuję. Martwiłam się też, że zaprzepaszczę to, co udało mi się dotychczas wypracować. Jednak po chwili kryzysu znalazłam dostosowany do nowej rzeczywistości nawyk kluczowy. Obiecałam sobie każdy poranek zaczynać od rozłożenia maty. Wobec jogi nie miałam większych planów. To był doraźny plan ratujący moją głowę w tym trudnym momencie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Najpierw nie można było wychodzić z domu, potem zamykali i otwierali lasy… Coraz trudniej było połapać się w tej loterii, więc z czasem do codziennej jogi zaczęłam dokładać stepper i skakankę. Na wszelki wypadek wolałam, żeby ta domowa forma ruchu też w jakiś sposób weszła mi w krew, gdybym znowu została uziemiona.
Jak się okazało, regularnie pokazywane przeze mnie na stories nawyki nakręciły pomiędzy mną a Wami wzajemne koło wsparcia. Oczywiście wszystkiego nie zapisywałam, ale część przepraw m.in. z jogą oraz Waszych wiadomości znajdziecie w wyróżnionej relacji Nawyki 2020. Polecam tu zajrzeć zwłaszcza osobom stawiającym pierwsze kroki w jodze i budowaniu nawyków, ponieważ na bieżąco opisywałam swoje początkowe przemyślenia z pobytu na macie. Z kim praktykowałam, co się poprawiło, po jakim czasie, a także niektóre time lapsy. Po 100 dniach regularnej jogi zaczęłam pokazywać, jak ten nawyk towarzyszył mi w czasie podróży. Z czasem zaczęłam także zapisywać ciekawe tematy i intencje, które towarzyszyły praktykom.
W dniu publikacji tego wpisu mam za sobą 383 dni regularnej jogi oraz pracy na innymi nawykami. Natomiast chytra Czytelniczka @jag.na.pisane, której sprzedałam bakcyla, odhacza dzisiaj 267 dzień swoich nawyków, ale! Nie sprawiłam tego ja, a działania Jagny. Nie przypisuję sobie tego sukcesu. Zainspirować to jedno, ale zabrać się do działania i dobrać dla siebie m.in. odpowiednie sposoby, systemy, cele to Wasza praca, Wasz proces i Wasz sukces ♥
Co to jest nawyk kluczowy i skąd ta wiedza?
¯
Nawyk kluczowy to jedna rzecz, jedna sprawa, na zmianie której skupiamy się na początku. Jedna. Jest spora szansa, że praca nad tym jednym nawykiem uruchomi z czasem reakcję łańcuchową na rozwijanie nawyków w innych przestrzeniach, czasem zupełnie niezwiązanych z nawykiem wyjściowym. To czego dowiedziałam się na temat nawyków i na czym opierałam swoje działania, to wiedza zaczerpnięta z dwóch mega lektur:
- Siła nawyku, Charles Duhigg – z tego tytułu dowiecie się m.in tego, czym jest oduczanie się, Złota Zasada Zmiany Nawyku, nawyk kluczowy, a także pętla nawyku, co się na nią składa, co ją napędza. Super podstawa do zrozumienia, jak działamy i jak można na to wpływać.
- Atomowe nawyki, James Clear – według mnie to idealne uzupełnienie pierwszej książki! Nawyki rozłożone są dosłownie na czynniki pierwsze, wytłumaczone wzdłuż i wszerz, najprościej chyba jak się da, praktycznie i zrozumiale. To kompendium wiedzy m.in. o tym:
- dlaczego warto doceniać małe, codzienne kroki, przełamywać się,
- jak odróżniać cele od systemów i z którymi w jakich momentach najlepiej jest pracować,
- dlaczego zachowania niespójne z tożsamością nie są w stanie przetrwać,
- jak wyglądają podstawy działania nawyków,
- jak krok po kroku wypracować dobry nawyk m.in. jak implementować intencje, piętrzyć nawyki, kształtować swoje zachowania czy organizować swoje otoczenie.
Są jeszcze dwa tytuły, które bardzo polecam. Pierwszy brzmi szumnie i może mało zachęcająco: Co ludzie sukcesu robią przed śniadaniem ale! Jest to książka, do której wielokrotnie odwoływałam się na stories i opowiada m.in. o:
- tym, dlaczego warto pracować nad wyrabianiem nawyku, jak nam to ułatwia codzienność i dlaczego ratuje naszą silną wolę,
- silnej woli, która jest przedstawiona np. jako mięsień słabnący, gdy jest nadużywany albo! Jako pula energii, którą mamy do wykorzystania od obudzenia się do zaśnięcia,
- tym, dlaczego to właśnie rano łatwiej jest nam wykonać rzeczy wymagające wewnętrznej motywacji, skupienia czy zaangażowania,
- paradoksie weekendów.
Autorka pokazuje wiele życiowych rozwiązań. Nie jest to jakaś jedna koncepcja, którą próbuje się Czytelnikowi argumentować przez całą książkę. Nie bez znaczenia pozostaje też dla mnie przeplatana w treści metoda mniejszych kroków i cierpliwych zmian, które z czasem zaczynają się sumować na naszą korzyść. O tym, a także…
…jak tę teorię przekułam na praktykę pisałam na stories NAWYKI.365dni. Tu dokładnie tłumaczę, które zagadnienia sprawdziłam na sobie, jakie je łączę, żeby przechytrzać siebie na co dzień. Piszę nie tylko o sukcesach, ale także o tym, co w ciągu tych 365 dni jednak mi nie wyszło.
Druga książka to Dzieci i czas. Może okazać się ciekawa i ważna zarówno dla osób, które dzieci już mają (na wprowadzanie zmian nigdy nie jest za późno), jak również dla osób, które rodzinę dopiero planują. Ewentualnie dla osób takich jak ja, kochających pedagogikę (czy ogólnie nauki społeczne) i lubiących czytać o ludziach z krwi i kości, pokazujących co się sprawdza w praktyce i jak to robią, że się sprawdza. Nie jest to lektura o samych nawykach, ale o całej organizacji czasu w rodzinie. I nie tylko, bo…
…Dzieci i czas uwielbiam za wiele poruszanych aspektów, np.:
- pokazanie, że działania wdrażane u siebie mogą wpływać na innych (np. dzieci),
- podkreślanie, że dzieci nie są własnością rodzica,
- poruszanie tematu wyrozumiałości wobec siebie, zwłaszcza gdy zostajemy rodzicami,
- wytłumaczenie, czym jest zdrowy i niezdrowy perfekcjonizm,
- rozprawianie się z przekonaniami np. co do zadowalania innych, rodzinnych priorytetów.
Książka nafaszerowana jest wyjaśnieniami i sposobami na to, jak nauczyć dzieci wybierania tego, co jest ważne, jak i kiedy zacząć planowanie w rodzinie, dlaczego kalendarz dla dziecka to dobry pomysł, jak uczyć dzieci samodzielności od najmłodszych lat i adekwatnie do wieku. Uwielbiam też rozdział dotyczący szkolnych obowiązków, a przede wszystkim zaczęcie od pytania Czyje te obowiązki są?
Dzieci i czas nie przekonuje mnie dlatego, że zostałam wychowana tak, jak Ola opisuje to w swojej książce. Wręcz przeciwnie! Otaczała mnie masa stereotypów związanych z płcią, pytań Dlaczego 4, a nie 5?, cotygodniowych sprawdzań zeszytów, czy ładnie prowadzone, a tematy ślicznie zakreślone. Ile razy kończyłam weekend z podartym zeszytem do przepisania – nie zliczę. Teraz jestem po drugiej stronie edukacyjnej ławy (pedagog) i jestem ogromnie na TAK, jeśli chodzi o działania opisane w tej publikacji.
Wyświechtany argument, jaki zdarza mi się słyszeć, kiedy opowiadam o niektórych zagadnieniach z tej lektury, to: Łatwo powiedzieć. Poczekaj, aż sama będziesz miała dzieci, to… Dlatego nie teoretyzuję, a polecam książkę napisaną przez osobę, która dzieci ma i opowiada na własnym przykładzie, co w jej systemie rodzinnym się sprawdza w praktyce. ALE!
Kiedyś też tak słyszałam à propos innych spraw np. zobaczysz, jak pójdziesz do pracy to…/ jak zamieszkasz z chłopakiem to…/ jak będziesz miała męża to… Jedynie co widzę, to efekty własnych działań, by żyło mi się dobrze, po swojemu. Wiele lat rozprawiałam się z tymi szkodliwymi przekonaniami, stereotypami, by mieć życie zorganizowane po swojemu i wypracować nawyki dobre dla siebie. Sporo osób słysząc, jak wygląda moja i Męża codzienność (kwestie sprzątania, gotowania, spędzania wolnego czasu, wyjazdów na wakacje, trenowania) mówi, że Wow! Zazdroszczę! U nas się tak nie da. Myślę, że się da, tylko po Waszemu. Oznacza to zadawanie sobie odpowiednich pytań, stawianie odpowiednich celów, wybieranie odpowiednich sposobów, jak do tych celów dotrzeć.
Jeszcze jedno źródło wiedzy do wdrażania od zaraz
¯
Jest także miejsce w sieci, gdzie od paru dobrych lat uczę się organizacji i planowania, zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Pani Swojego Czasu. Niewiele zostało mi podcastów do odsłuchania, jak i niewiele jest webinarów, które ominęłam. A każdy webinar, który obejrzałam, krok po kroku wnosił szereg zmian do mojego życia. Jeszcze parę lat temu twierdziłam, że moja codzienność nie ma totalnie nic wspólnego z organizacją, czy nawykami. Pani Swojego Czasu wielokrotnie mi udowodniła, że pomiędzy planowaniem a nie planowaniem jest jeszcze cały wachlarz przeróżnych możliwości, a organizacja nie jest równoznaczna z musztrą i brakiem spontanu. Dla materiałów i książek od PSC mam osobną szufladę, ale! W kontekście tego wpisu mogę Wam polecić:
- Wyzwanie #wymiatamzpsc – trzy lajwy m.in. o błędach w planowaniu i odpowiedniej ich analizie, ale! Przede wszystkim o planowaniu w zgodzie ze sobą. Chyba nikogo nie muszę przekonywać, jak ważne są dla mnie treści uczące samodzielnego myślenia i organizowania sobie życia według własnych potrzeb, po swojemu. U mnie efektem prac nad tym wyzwaniem jest ulepszony cel, do którego realizacji dążę metodą małych kroków.
- Webinar Motywacja, energia, zapał. Jak je znaleźć i nie stracić? – Ja się nauczyłam ogrywać swoją motywację dzięki np. dobrze piętrzonym nawykom, ale! Najpierw potrzebowałam zrozumieć, że to nie motywacja jako pierwsza napędza moje działania, a… To wyjaśni Wam już Ola na webinarze ♥ Po tym lajwie wiedziałam też, jak ważna jest architektura otoczenia, na którą składają się również ludzie, przez Olę nazywani zespołem wsparcia.
- Webinar Zorganizuj się w 21 dni – to ostatni lajw, w którym uczestniczyłam. Przypomniał mi, czym organizacja nie jest. I powiem Wam, co w tym spotkaniu było dla mnie najważniejsze: metoda małych kroków. Jak bardzo jest ona dla mnie ważna i jaki miała na mnie wpływ w ostatnich 2 latach, też chyba nie muszę Was przekonywać. Zaskakująca może być kolejność organizowania się, ale sprawdziwszy to na sobie wiem, że jakkolwiek dziwna by się nie wydawała – warto.
Habit trakcer, czyli sposób na bycie ze sobą szczerą
¯
Wyświetl ten post na Instagramie.
Śledzenie nawyków to dobry sposób, aby czarno na białym widzieć swoje postępy albo! To jak często sobie odpuszczamy, który nawyk najczęściej, kiedy i dlaczego. Ale trzeba umieć być ze sobą szczerym. Robić notatki, stawiać krzyżyki, kropki – czy jakkolwiek inaczej śledzimy nasze nawyki – zgodnie z tym, jak faktycznie było.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kiedyś bardzo chętnie prowadziłam bullet journal. W specjalnych zeszytach rozrysowywałam potrzebne tabelki do kontrolowania nawyków oraz pilnowania regularności i ciągłości różnych pomysłów, projektów. Mój problem polegał jednak na tym, że zbyt dużo czasu poświęcałam na upiększanie planerów, dbanie o estetykę niż na faktyczną pracę z wyznaczonymi celami i planami.
Niestety, ale mój drugi problem polega jednak na tym, że nie umiem korzystać z obojętnie jakich produktów papierniczych. Mimo wszystko muszą wpisywać się w moją estetykę, a do tego być dość praktyczne i mieć sprytne rozwiązania.
Na początek super sprawdził się mini planer. Planer miesięczny jest bez dat, czyli można zacząć korzystanie z niego w dowolnym momencie w ciągu roku. Na plus są wykropkowane strony do samodzielnego zagospodarowania oraz! Kieszonka na tylnej okładce ♥ Do okładki każdego poprzedniego notesu zawsze doklejałam koperty lub koszulki na dokumenty, by mieć gdzie trzymać luźne kartki. Dzięki tak zaprojektowanemu planerowi mogłam zarówno prowadzić kalendarz, samodzielnie tworzyć potrzebne listy, tabelki, plany, rysunki, a z tyłu do kieszonki chować miesięczne habit trackery, które nie musiały być już wymuskane i wypieszczone, bo nie stanowiły integralnej części planera.
Habit trackery rysowałam na zwykłej kartce w formie tabelki, drukowałam gotowce udostępnione przez innych twórców na blogach, a z czasem projektowałam i korzystałam z własnych. Mam też kilka kupnych bloków do planowania i organizowania. Ze wszystkiego korzystam tak, jak aktualnie potrzebuję. Inaczej wygląda moja praca, gdy jest ciepło i inaczej, gdy jesienią i zimą więcej czasu spędzam w domu. O organizacji w czasie pandemii to już w ogóle nie wspomnę. Jak opisywałam wyżej – zupełnie inna bajka.
Moje nawyki uzupełniałam, a następnie chowałam do kieszonki z tyłu. Inne listy z tych gotowych bloków też są spoko, bo można po tych kartkach mazać, a gdy stają się zbędne po prostu wyrzucić. Zadania z listy zrobione? Lista do śmieci.
W 2021 rok postawiłam na Kalendarz Pełen Czasu i sprawdza mi się cudownie. Wszystko mam w jednym miejscu: kalendarz roczny, planery miesięczne i planery tygodniowe. Do każdego miesiąca od razu jest karta do śledzenia nawyków, a do każdego tygodnia wykropkowane strony do robienia własnych notatek. Zero niepotrzebnych haseł, zero niepotrzebnych dodatków. Po prostu połączenie funkcji mini planera z kalendarzem rocznym. Na końcu kalendarza jest kieszonka, także cud miód malina. W kalendarzu robię różne notatki, dzięki temu będąc poza domem wszystko mam pod ręką: śledzenie nawyków, marzenia, pracę, plany tygodniowe, miesięczne i roczne.
Od lewej strony możecie zobaczyć, jak wyglądały moje samodzielnie robione habit trackery. Czemu nadal je trzymam? Pokazują pracę, jaką wykonałam w ciągu tych 2 lat. Czasem do nich wracam by sprawdzić m.in.: jak mi szło, co z czym łączyłam i się sprawdzało, jak długo nad czymś pracowałam za nim uznałam, że to to.
Dwa kolejne zdjęcia pokazują, jak śledzę nawyki w Kalendarzu Pełnym Czasu 2021. Na kolorowo zaznaczam weekendy. Na górze zapisuję dni tygodnia, a jeszcze wyżej kalorie spalone i zjedzone. Z lewej strony wypisuję nawyki do śledzenia, które czasem odhaczam, a czasem koloruję. Wszystko zgodnie z ustaloną na dany miesiąc legendą.
Tak mniej więcej wygląda mój sposób planowania i śledzenia nawyków. Nie mam jednego rozwiązania. W szufladzie trzymam mnóstwo różnych papiernicznych rzeczy, które dostosowuję do aktualnych potrzeb. Sam kalendarz rok w rok się różni, chociaż pewne rozwiązania były stałe. Póki co Kalendarz Pełen Czasu sprawdza się najlepiej w moim systemie zarządzania czasem.
W sklepie Pani Swojego Czasu znajdziecie planery, mini planery i inne przydatne gadżety do planowania i organizacji. Część moich bloczków pochodzi jeszcze z serii dżunglove. Przygotowując ten wpis widziałam, że wiele rzeczy które jeszcze mam na stanie nie są już dostępne w sklepie PSC, ale! Nic straconego. Kolekcje są tam zmienne, więc może z czasem traficie na coś dla siebie. Jeśli nie, na luzie możecie zrobić własny prosty habit tracker, znaleźć gotowy szablon lub posłużyć się kreatorem canva.
Albo! Na start rozwijania nawyków posłużyć się chytrymi kartami.
Śledzik miesięczny
¯
Tak naprawdę wszystko, co chciałabym Wam o tej karcie napisać znajdziecie na poniższej grafice. Dodam może, że mnie bardzo ułatwia, kiedy numerkom przypisane są dni tygodnia. Zauważcie, że w Kalendarzu Pełnym Czasu w nawykowniku dopisuję sobie właśnie dni tygodnia i zaznaczam weekendy. Jest to dla mnie wtedy bardziej czytelne i pomocne.
Miejsce na notatki. Dla przykładu, zapisuję cele związane z konkretnym nawykiem, a także! Co któryś miesiąc dokonuję np pomiarów ciała i to także umieszczam w swoich nawykownikach. Dlatego obok możliwości odhaczania nawyków dodałam miejsce na notatki.
Pobierz: Śledzik miesięczny
Śledzik roczny
¯
A to moja propozycja na śledzenie jednego nawyku przez 12 miesięcy. Celowo nie przygotowałam karty zaczynającej się od stycznia, bo każdy moment jest dobry, by zacząć rozwijanie nawyków. Nie musicie czekać na poniedziałek i nie musicie czekać na styczeń. Ta karta w jednym miejscu przedstawia pracę nad jednym nawykiem w dłuższej perspektywie czasu.
Pobierz: Śledzik roczny
Śledzenie nawyku w social media
¯
Jeśli macie ochotę raportować rozwijanie nawyków na IG czy FB i wciągać w to swoich odbiorców i/lub znajomych – bardzo proszę!
♦ Dzielenie się jest dobre, dlatego będzie mi super miło, jeśli dasz znać innym o chytrych materiałach. Dla mnie jest to ekstra komplement i kop motywacyjny.
♣ Wrzucasz coś z chytrymi materiałami na sosziale? Oznacz mnie! Chytre Sztuki doskonale wiedzą, że wpadam, odpowiadam, szeruję i dziękuję ♥ Z ogromną wdzięcznością przymuję także wszelakie zdjęcia z Waszymi pracami, zagospodarowanymi plannerami, czy informacje, że coś mojego się u Was sprawdza.
♠ Pamiętaj, że wszystkie chytre materiały są wyłącznie do użytku niekomercyjnego (własnego).
Śledzik nawyku
¯
Mój faworyt wśród plansz ♥ Pod napisem Śledzik nawyku jest miejsce na tytuł np. Śledzik nawyku jogi/ porannej pielęgnacji twarzy/ szczotkowania ciała/ biegania/ pisania postów na IG/ niepicia słodzonych napojów/ niejedzenia chipsów. Śledzik jest:
- miesięczny – dla tych, co chcą zmierzyć się z pomysłem na przestrzeni 30 dni,
- pusty z 30 okienkami – dla tych, którzy po 30 dniach chcą lecieć dalej,
- tygodniowy – dla tych, którzy wolą mierzyć się z zadaniami w blokach 7-dniowych albo! Raz na jakiś czas robią dla siebie jakąś odskocznię, bez wprowadzania tego na stałe. W przypadku tej planszy zrobiłam dwa dodatkowe miejsca na dopisanie notatek/refleksji.
W okienkach na każdy dzień (1, 2, 3…) można wstawiać ☑️, ❌, emoji lub gify obrazujące czy nam poszło, czy nie poszło, związane z nastrojem, nastawieniem itd. Pełna dowolność, have fun.
Pobierz: Śledzik nawyku miesięczny | Śledzik nawyku pusty | Śledzik nawyku tygodniowy
Habit tracker
¯
Koncepcja jaka przyświeca tym planszom jest taka sama, jak w przypadku śledzika. Zmienia się tylko nazwa oraz wygląd plansz. To ukłon w stronę osób, którym śledzik kojarzy się głównie z powiedzeniem, że rybka lubi pływać i boją się 30 dni z taką nazwą 😀
Pobierz: Habit tracker miesięczny | Habit tracker pusty | Habit tracker tygodniowy
Wyzwanie
¯
To już wersja dla storisowych tradycjonalistów 😉
Pobierz: Wyzwanie miesięczne | Wyzwanie pusty szablon | Wyzwanie tygodniowe